Media (nie tylko narodowe) ogłosiły, że w Polsce obowiązuje alert zorzowy. Miliony Polaków wyległy na pola i łąki na przedmieściach polskich miast i miasteczek. Zgodnie z zapowiedziami, jakie czytali w mediach oczekiwali na chłodzie pół nocy by zobaczyć zorzę i… nie zobaczyli.
Bo tak naprawdę zobaczyć nie mogli. Warunki jakie musiałyby wystąpić by w Polsce można gołym okiem zobaczyć zorzę polarną nie wystąpiły, o czym każdy mający jako takie pojęcie skąd się bierze zorza wiedział. No ale media muszą mieć jak najwięcej wejść więc piszą dowolne bzdury na wybrane atrakcyjne tematy.
DZIEŃ ROBIENIA JAJ Z ZORZY POLARNEJ
W związku z tym proponuję by ogłosić 27 lutego dniem robienia sobie jaj z zorzy polarnej. I nawet jak sejm da – dniem wolnym od pracy. Każdy portal z nawet najmniejszego miasteczka tego dnia będzie miał prawo napisać dowolne bzdury na temat zorzy polarnej i wszyscy będziemy udawali, że wierzymy.
Ba! Nawet możemy się umówić, że tego dnia w poszukiwaniu zorzy będziemy się wypuszczać za miasto. No bo skoro ma już być wolne to szkoda siedzieć w chacie. Ale zorzy najprawdopodobniej i tak nie zobaczymy. Bo w Polsce zobaczenie zorzy polarnej jest pewnie równie prawdopodobne co trafienie no powiedzmy piątki w totka i to przy pierwszej próbie.
Mało tego, zwykle te wszystkie artykuły są okraszone zdjęciami autentycznej zorzy polarnej. Tyle, że zrobionymi najczęściej na północy Skandynawii.
ŻEBY ZOBACZYĆ ZORZĘ TRZEBA RUSZYĆ TYŁEK NA PÓŁNOC
Oczywiście jest szansa, że jutro na różnych portalach zobaczycie zdjęcia zorzy nad Polską. Ale będą to zdjęcia robione najczęściej przez kilkadziesiąt sekund, na których będzie widać coś w rodzaju zorzy tuż nad horyzontem. Ale gołym okiem na łące tego na pewno nie zobaczycie.
Mało tego większość tych zdjęć poddawana jest najczęściej ekstremalnej obróbce graficznej. Więc z rzeczywistością ma tyle wspólnego co dwukółka gajowego Maruchy z samochodem.
Tak naprawdę jeśli fascynuje Was zorza polarna to musicie odłożyć nieco pieniędzy i zimą wybrać się do Skandynawii. Podobnie jak Skandynawowie by zobaczyć żubra muszą przyjechać do Polski. Oglądanie renifera ze spiłowanymi rogami się nie liczy.
DWA SŁOWA WYJAŚNIENIA
Wszyscy powołują się na amerykańską NarodowA Administrację do spraw Oceanu i Atmosfery (NOAA), która jakoby ogłosiła, że zorza będzie widoczna nad Polską. Nic takiego nie miało miejsca. Sprawdźcie sami na ich stronie https://www.swpc.noaa.gov/products/3-day-forecast.
Zgodnie z prognozami NOAA – mówiąc w skrócie – dzisiaj w nocy będzie KP5, wskaźnik ten określa spodziewany zasięg zorzy polarnej. A jak wygląda zasięg KP5 na mapie możecie zobaczyć poniżej. Wasza wyprawa za miasto będzie warta cokolwiek jeśli wyemigrowaliście do Oslo 😉
A przy okazji, naprawdę ciekaw jestem co oznacza zwrot używany w większości mediów „alert zorzowy dla Polski”. Mam wrażenie, że to jest dokładnie synonim zwrotu „robimy sobie jaja z zorzy polarnej” 🙂
PS. Zdjęcia zorzy nad Poznaniem są autentyczne. To znaczy zdjęcia zorzy są autentyczne i Poznania też, ale dla jaj z tej okazji połączyłem je razem.
A jeśli chcecie zobaczyć naprawdę zorzę polarną, na widok której zaniemówicie to zapraszam za kilka miesięcy na kolejną wyprawę fotograficzną na północ Norwegii.
Tymczasem ja dzisiaj zostaję w domu i Wy też powinniście. A jeśli macie mnóstwo wolnego czasu to wklejcie jakaś zorzę w zdjęcia z waszego miasta i wyślijcie je do miejscowego portalu, który elektryzował was informacjami o „alercie zorzowym” 😉
Zapraszam na wyprawy fotograficzne na zorzę polarną na Lofotach i nie tylko. Szczegóły na bakutis.pl
Genialne, duży plusik ode mnie 😄🤣
Dziękuję bardzo 🙂
„No ale media muszą mieć jak najwięcej wejść więc piszą dowolne bzdury na wybrane atrakcyjne tematy.” – Niestety miałem takie samo odczucie o twoim wpisie jak go czytałem :/ Wpis na siłę…
Cóż, zdaję sobie sprawę, że nie każdemu się spodoba to co napisałem. Jednak zapewniam Cię, że warto ludziom otwierać oczy na pewne rzeczy. A przy okazji wmontowanie zorzy polarnej w poznańskie widoki było fajną zabawą. Pozdro 🙂