Siedzisz sobie przy swoim ulubionym krzaku na środku prerii, jak okiem sięgnąć sielanka. Jesteś najedzony, dziś już nic więcej nie musisz robić. A dzięki temu, że na dziesiątki mil w każdą stronę jest płaski krajobraz nikt niespodziewanie ciebie nie podejdzie. Czeka cię lenistwo w promieniach słońca…
Aż tu nagle coś tak pierdolnęło w pobliżu, że nic nie widzisz i nic nie słyszysz, na dodatek masz niejasne wrażenie, że twój rozpalony tyłek szoruje po ziemi. Twoje idealne popołudnie zamieniło się w armageddon.
ATRAKCJE WSCHODNIEJ ARIZONY
Tak właśnie mógł się czuć jakiś prehistoryczny Indianin, który kilkadziesiąt tysięcy lat temu spędzał popołudnie na terenie dzisiejszego hrabstwa Coconino. Wtedy właśnie powstał meteorytowy Krater Barringera, który dzisiaj jest jedną z atrakcji wschodniej części Arizony.
Druga część bardzo długiego dnia, w którym zwiedzaliśmy część stanu leżącą na wschód od Flagstaff była z małym wyjątkiem poświęcona prehistorycznym wydarzeniom. Ale po kolei.
KRATER BARRINGERA
Krater meteorytu powstał około 50.000 lat temu. Wtedy to ziemię Arizony walnęła kosmiczna skała, która chwilę wcześniej wpadła w atmosferę ziemi z prędkością około 26.000 mil na godzinę.
Wybuch był tak potężny, że potencjalnie biorący udział w tych wydarzeniach Indianin musiałby siedzieć pewnie kilkadziesiąt mil dalej by to przeżyć. Siła wybuchu była porównywalna do eksplozji 2,5 miliona ton dynamitu. To o 150 razy więcej niż siła wybuchu bomby atomowej, która zmiotła Hiroszimę.
W wyniku zderzenia powstał ogromny krater, o szerokości około kilometra i głęboki na 170 metrów. Początkowo krater był nawet głębszy. Z resztą tak naprawdę wtedy Arizona wyglądała zupełnie inaczej niż obecnie. Był to okres zlodowacenia i na tych terenach nie było pustyni, tereny te były zapewne porośnięte gęstym lasem.
Jednak dzięki temu, że klimat później się zmienił zarówno krater jak i pozostałości meteorytu, który rozpadł się w wyniku uderzenia przetrwały w niewiele zmienionej formie aż do dziś.
Krater nazwany został od nazwiska Daniela Barringera, inżyniera górnictwa z Filadelfii. Berringer przez wiele lat próbował bezskutecznie udowodnić, że krater powstał w wyniku uderzenia. Ostatecznie dowieść tego udało się dopiero wiele lat po jego śmierci. Zmarł w 1929 roku, a dopiero w 1960 roku pośród drobin rozsianych po uderzeniu w Arizonie został odnaleziony koezyt. Jest to minerał, który może powstać wyłącznie w ekstremalnych warunkach, które nie występują w sposób naturalny na Ziemi.
ZWIEDZANIE KRATERU
Obecnie tereny, na których znajduje się krater są własnością potomków Daniela Barringera. Krater leży niecałe 10 mil na wschód od Two Guns. Trzeba zjechać kolejnym zjazdem z autostrady.
Kawałek po zjeździe wjeżdża się już na prywatne tereny i niestety żadne zwiedzanie na własną rękę czy też nocne zdjęcia nie wchodzą w grę. A szkoda bo miejsce jest ku temu wręcz idealne.
Być może znajdziecie gdzieś w internecie zdjęcie krateru z Drogą Mleczną ponad nim, ale jak dowiadywał się od autora tegoż zdjęcia mój znajomy – jest to fotomontaż. Zdjęcie krateru było zrobione za dnia i odpowiednio przyciemnione, a nad nim dołożona Droga Mleczna sfotografowana w innym miejscu Arizony.
W każdym razie teren krateru jest ogrodzony i dostępny tylko za dnia. Na zboczu krateru zbudowano centrum edukacyjne, w którym można dowiedzieć się szczegółowo o tym jak powstał krater i minerałach jakie tam znaleziono.
Jako, że w czasach pierwszych lotów załogowych NASA wykorzystywało krater do szkolenia załóg to na miejscu można zobaczyć też testową kapsułę załogową z czasów programu Apollo.
Zwiedzanie samego krateru ogranicza się właściwie do jego zobaczenia z krawędzi, znajdują się tam 3 platformy widokowe. Jedna z nich jest wysunięta poza wewnętrzną krawędź krateru. Możliwy jest też spacer specjalną ścieżką z przewodnikiem – ale szczerze mówiąc nie wiem w jakim celu, kreter z każdej strony wygląda z grubsza tak samo 😉
Nie ma możliwości by zejść na dno krateru.
Ponieważ to teren prywatny to Annual Pass nie ma tu zastosowania. Aktualna cena za zwiedzanie to 18$ dorośli i 9$ dzieci.
Przed wejściem na górę warto wiedzieć, że ze względu na płaski teren wokół krateru na jego krawędzi wieje naprawdę bardzo mocny wiatr i cokolwiek wypuścicie z ręki to poleci w siną dal.
Gdy będziecie wracać po zobaczeniu krateru w stronę autostrady, warto się zatrzymać przy dowcipnym znaku postawionym przy drodze. Informuje on o ograniczeniach szybkości dla meteorów. Nie sposób go przegapić.
WIGWAM MOTEL
Ostatnim punktem tego dnia miał być Petrified Forrest National Park, ale zanim tam dotarliśmy nasza droga prowadziła przez miasteczko Holbrook. Jest to jedno z tych miasteczek, których świetność już przeminęła, wraz ze złotymi czasami Route 66.
Można jednak zobaczyć tam pozostałości z tamtych czasów. Jednym z takich miejsc jest Wigwam Motel, położony przy głównej drodze prowadzącej przez miasteczko.
Jest to jeden z kilku takim moteli w Stanach, ciągle jest ponoć działający, ale raczej nie przez cały rok. We wrześniu, kiedy zwiedzaliśmy okolicę motel był na głucho zamknięty w ciągu dnia.
Miejsce jest jednak warte by się zatrzymać na kilka minut. Poza samymi domkami w kształcie tipi (bo tak nazywały się te indiańskie domostwa), można tam zobaczyć zaparkowane zabytkowe auta.
Co prawda w przypadku większości z nich jest to tylko karoseria, wewnątrz której nie ma nie tylko silników, ale także siedzeń. Lecz gdy zależy wam tylko na klimatycznych zdjęciach jest to w sam raz.
PETRIFIED FOREST NATIONAL PARK
I wreszcie wczesnym popołudniem dotarliśmy do głównego celu naszej podróży tego dnia, do parku skamieniałego lasu. Jest to jeden z bardziej kameralnych parków, nie jest tak bardzo oblegany jak parki na północy Arizony czy Utah. Ale moim zdaniem jest naprawdę wart tego by go odwiedzić.
Cały park zajmuje teren ponad 210.000 akrów, to jest około 850 km kwadratowych. Dla porównania powierzchnia Warszawy to nieco ponad 500 km kwadratowych. Teren jest więc ogromny,
Ale to co najciekawsze, że teren parku jest niesamowicie różnorodny. O ile w wielu innych parkach spotyka się właściwie taki sam krajobraz, tu – na każdym kolejnym parkingu – widok jest kompletnie inny.
Niektóre formacje skalne mają tu nawet 225 milionów lat, zwiedzając park można trafić na skały niemal w dowolnych kolorach. Niektóre wyglądają jak składające się z bardzo wielu warstw ciasto. Aż trudno uwierzyć, że jedna skała może być aż tak wielowarstwowa.
W parku można zobaczyć petryglify indian sprzed 10.000 lat. Można tutaj zobaczyć setki gatunków roślin i zwierząt. Między innymi pieski preriowe, kojoty, rysie, salamandy czy symbol Ameryki – orła przedniego.
Jest to wreszcie jedyny park, przez który biegnie droga Route 66. Z resztą park przecina też autostrada, nad którą podróżując przez park przejeżdża się wiaduktem. Fotografując charakterystyczny wrak historycznej limuzyny forda w oddali widać pędzące autostradą tiry.
SKAMIENIAŁY LAS
Ale to co już w samej nazwie parku najważniejsze – jest tu przede wszystkim skamieniały las. Choć nie jest to las w potocznym rozumieniu, są to pnie wyłaniające się powoli z ziemi.
I zapewne w tym miejscu pojawia się pytanie ale jak z ziemi? Odpowiedź jest prosta… dawno, dawno temu… 😉
Ale to prawda. Jak można przeczytać na tablicach informacyjnych w Parku, dawno temu tereny parku zostały zalane przez wodę. Upadające drzewa zniknęły z powierzchni ziemi na bardzo wiele lat. W tym czasie drewno bez dostępu do tlenu skamieniało pogrążone w mule. Kolejne setki tysiącleci minęły zanim tereny parku osuszone, pod wpływem erozji zaczęły odkrywać to co się kryje pod ziemią.
W ten sposób spod rozwiewanych przez wiatr mułów zaczęły wyłaniać się pnie skamieniałego lasu. Obecnie można w całym parku zobaczyć tysiące (jeśli nie dziesiątki tysięcy) pni.
Zaskakujące kolory tych pni pochodzą od trzech minerałów w nich występujących. Czysty kwarc jest biały, tlenki manganu tworzą niebieski, fioletowy, czarny i brązowy. Tlenki żelaza zapewniają odcienie od żółtego przez czerwony do brązowego.
MOJE REKOMENDACJE
Krater Barringera – jako jedyne tego typu, dobrze zachowane miejsce na Ziemi warto go zobaczyć. I choć moim zdaniem nie wywołuje efektu WOW, to były osoby pośród nas, którym właśnie to miejsce w czasie podróży podobało się najbardziej.
Wigwam Motel – jeśli przejeżdżające obok i macie chwilę czasu można się zatrzymać i zrobić zdjęcia. Ale nie jest to obowiązkowy punkt podróży, bardziej przystanek by rozprostować kości pod pretekstem zobaczenia tego miejsca.
Skamieniały Las – to jest miejsce do zobaczenia koniecznie. Nie ma zbyt wielu miejsc na Ziemi, gdzie na tak relatywnie niewielkim obszarze można zobaczyć tak wielką geologiczną różnorodność.