Tak. Miałem okazję zjeść śniadanie z milionerem. Choć do momentu, w którym przyszło płacić za posiłek nie miałem pojęcia kto siedzi tuż obok. Ale tak właśnie wygląda amerykański sen, milionerów nie widuje się wyłącznie przy okazji publikacji listy najbogatszych, każdego dnia pewnie mija się ich na ulicach, nie wiedząc o tym kim są. Naprawdę jest szansa, że uda się wam także powtórzyć moją przygodę. Ale po kolei.
ROUTE66
Jakiś czas temu jechaliśmy z grupą znajomych przez Stany, dobrze większości znaną drogą Route66. Gdyby ktoś z Was jednak nie kojarzył to jest to szlak drogowy biegnący w poprzek USA. Zaczyna się tuż przy Millenium Park w Chicago, a kończy tysiące mil dalej, na molo w Santa Monica w Kalifornii.
W pierwszej połowie XX wieku była to jedna z najważniejszych dróg w USA. Jeździły nią dziesiątki tysięcy ciężarówek, dla obsługi których w miasteczkach wzdłuż trasy stworzono tysiące barów serwujących tradycyjne amerykańskie posiłki.
Od czasu gdy obok Route66 wybudowano autostrady tzw. interstate zarówno sama droga, jak też miasteczka i bary podupadały. Wzdłuż trasy, szczególnie w mniej ludnych Stanach trafiają się tzw. ghost town. Są to faktycznie miasta duchów przeszłości, puste, rozpadające się i zapomniane.
LUCILLE’S HISTORIC HIGHWAY GAS STATION
Obecnie Route66 stało się atrakcją turystyczną, dla fanów podróży samochodem z całego świata. Ja także, wraz ze znajomymi, zapragnąłem przejechać tą drogą przez Stany, by poznać ten wielki kraj z bliska.
Noclegi zaplanowaliśmy w typowych, niedrogich, przydrożnych sieciach hotelowych, jakich dziesiątki są w USA. Jako, że standardowe śniadanie serwowane w amerykańskich hotelach nie bardzo można nazwać posiłkiem, więc po drodze planowaliśmy śniadania także w różnych atrakcyjnych miejscach.
Nocując w Oklahoma City pomysł na śniadanie wiązał się z Route66. Na przedmieściach znajduje się zabytkowa już i nieczynna stacja Lucille’s Historic Highway Gas Station. Jak widać na zdjęciu była to maleńka stacyjka z dwoma dystrybutorami i małym barem wewnątrz. Miejsce fajne, do sfotografowania w ciągu kilku minut i ruszyliśmy dalej.
Lucille’s Roadhouse Diner – śniadanie z milionerem
Oczywiście w zamkniętej stacji nie ma sposobu się najeść. Za to 4 mile dalej jest już nowoczesny lokal, stylizowany na amerykańskie bary z lat 30-tych. Jest to miejsce, w którym gdy zjecie śniadanie to przez duża część dnia będziecie czuć się najedzeni.
Usiedliśmy całą ósemką, zamówiliśmy, zjedliśmy pokaźne śniadanie, w międzyczasie jeszcze obfotografowując dużą część lokalu. Każda nadająca się do wykorzystania jego część przypomina o tradycji Route66. Od kubków i talerzyków, przez obicia kanap, po wielkie tablice na ścianach i skończywszy na całej ogromnej sieni pełnej pamiątek związanych z drogą.
A gdy nadszedł moment gdy chcieliśmy zapłacić dowiedzieliśmy się, że nasz rachunek już został uregulowany. Zapłacił go człowiek siedzący przy sąsiednim stoliku z rodziną. Okazało się, że to miejscowy milioner, który wpada regularnie co kilka dni zjeść do tej restauracji. Wybiera sobie wtedy jakiś stolik, przy którym siedzą turyści z daleka i płaci za nich rachunek.
Usiedliśmy na kilka minut z nim i jego rodziną by porozmawiać z tak gościnnym dla nas tubylcem. Opowiedział nam czym się zajmuje i dlaczego wpadł na taki pomysł by regularnie tam jadać stawiając innym posiłek.
Chcecie się dowiedzieć dlaczego? Spróbujcie wpaść do tego lokalu jadąc Route66 – może to właśnie wy będziecie kolejnymi osobami, którym milioner z Oklahomy postawi posiłek i opowie dlaczego to robi. Szerokiej drogi 🙂
Ciekawych opowieści z podróży po USA zapraszam za jakiś czas na kolejne relacje z drogi Route66 i innych amerykańskich atrakcjach.
– – – – –
Zapraszam na fotowyprawy i warsztaty fotograficzne.
Ciekawe przezycie miales,dobrze ze sie dzielisz w bardzo ciekawy sposob 😀👍
Cieszę się, że się podoba, będzie jeszcze więcej ciekawostek z podróży. Mam wyjątkowe szczęście do nietypowych sytuacji 🙂
Szkoda, ze nie napisałeś najciekawszego: „Opowiedział nam czym się zajmuje i dlaczego wpadł na taki pomysł by regularnie tam jadać stawiając innym posiłek.”
Hmmm, pomyślę. Może opowiem przy okazji pisania więcej o Route 66 🙂
Koniecznie!
Nas spotkała ta sama sytuacja w restauracji rock cafe. Najpierw Pan zapytał skąd jesteśmy, gdzie jedziemy itp. A na końcu okazało się ze za nas zapłacił. Ale nie wiemy czy to był milioner.
Najwyraźniej jest tam więcej ludzi z taką fantazją 🙂