Bezmyślny turysta spowodował śmierć bizona w Yellowstone. Władze parku wszczęły dochodzenie i poszukują osoby, która złamała reguły postępowania w parku narodowym.
Zasady obowiązujące w parkach narodowych
Jedną z naczelnych zasad obowiązujących w amerykańskich parkach narodowych jest „give wildlife room”, czyli daj przestrzeń dzikiej przyrodzie. Turyści odwiedzający parki mają obserwować przyrodę a nie w nią ingerować.
W myśl tej zasady turyści mają obowiązek zachować dystans do dzikich zwierząt. Jest to co najmniej 25 jardów (około 23 metry) od łosi, jeleni i bizonów. A wobec wilków i niedźwiedzi dystans powinien wynosić co najmniej 100 jardów (około 91 metrów).
Stosowanie się do tych zasad ma pozwolić zarówno turystom, jak i zwierzętom za pozostanie w zdrowiu, a czasem nawet zachowanie życia.
Śmierć bizona w Yellowstone
Do obowiązujących zasad nie zastosował się turysta odwiedzający kilka dni temu Park Narodowy Yellowstone.
Ów turysta obserwując przechodzące przez rzekę bizony postanowił pomóc nowonarodzonemu cielakowi wydostać się z wody. Po prostu wyciągnął młodego bizona z wody i wypchnął go na drogę.
W wyniku czego cielak miał na sobie zapach człowieka i z tego powodu został odrzucony przez stado, z którym wcześniej przechodził przez rzekę. Strażnicy parku podejmowali później próby połączenia go ze stadem, jednak wszystkie były nieudane.
Opuszczony przez stado cielak błąkał się pomiędzy samochodami, stwarzając zagrożenie dla siebie oraz innych turystów. Ostatecznie strażnicy parku byli zmuszeni by go zastrzelić.
Obecnie Park Narodowy Yellowstone prowadzi poszukiwania turysty, który bezmyślnie ingerując w dziką przyrodę do doprowadził w efekcie do śmierci zwierzęcia.
Cielak nie mógł się wydostać więc i tak zginąłby ale strażnicy zamiast go zastrzelić, mogli wziąć go do ośrodka, w którym zwierzę mogłoby dorosnąć.
Ale właśnie w tym rzecz. Turysta ma się nie wtrącać w dziką naturę. Niezależnie od swoich pobudek. Bizon to nie jest zwierze domowe.