Południe Utah – co warto zobaczyć

Wjeżdżając od strony Monument Valley do Utah można trafić na kilka ciekawych atrakcji. Ale większości z nich nie zobaczycie z drogi, pędząc w stronę parków wokół Moab. Jeśli jednak pozostaniecie w okolicy dzień dłużej okaże się, że jest tu wiele do zobaczenia.

POŁUDNIE UTAH – Z MONUMENT VALLEY DO MOAB

Sami wiecie, że to prawda, iż większość z jadących przez Stany na swoją podróż życia zwykle pędzi by zaliczyć kolejny park narodowy. Często omijają fajne miejsca położone czasem tuż przy drodze, za wzgórzem, takie do których mogliby zjechać na kilka minut nawet i odpocząć w czasie podróży.

Duża część podróżujących dociera do Monument Valley i zawraca w stronę Las Vegas. Natomiast ci, którzy jadą dalej drogą 163 zazwyczaj trafiają wyłącznie na to jedno miejsce.

FORREST GUMP POINT

Miejsce jest znane – jakżeby inaczej – z filmu. Forrest Gump Point, bo o nim mowa, nie sposób przeoczyć, bo jest po prostu widokiem ze środka drogi.

Oczywiście część podróżujących na pewno nie ma bladego pojęcia co to za miejsce, ale najprawdopodobniej zatrzymają się tam ze względu na to, że stać tam będzie już wiele innych samochodów. A widok sam z siebie jest naprawdę urzekający.

Dlaczego to miejsce nazywa się właśnie w ten sposób? Tutaj nakręcono jedną ze scen filmu, w którym tytułowy Forrest Gump po 3 latach, 2 miesiącach, 14 dniach i 16 godzinach biegania wygłasza zdanie:

I’m pretty tired. Think I’ll go home now.

Po czym kończy swoją przygodę z bieganiem i wraca do domu.

Oczywiście, jak w każdym takim filmowym miejscu, jest tam pełno turystów – także poza sezonem. Czasem trzeba naprawdę sporo odstać by zrobić zdjęcie pustej drogi.

Warto przy tym zwrócić uwagę, że patrząc na moje zdjęcie i kadr z filmu – są robione przy małej zatoczce z boku drogi. Natomiast większość ludzi robi zdjęcia z parkingu przy straganach, na górce, kilkaset metrów dalej.

Zrobienie zdjęcia bez ludzi z tamtego miejsca jest na prawdę sporym wyzwaniem. Zwłaszcza jak trafi się wycieczka skośnookich, którzy uważają, że zajmowanie środka drogi przez 2o minut, na powtarzane w kółko takie samo zdjęcie, jest zabawne.

Serio, najpierw 20 minut skakali na dole przy zatoczce, potem tyle samo u góry, przy parkingu. Czekający w około byli gotowi znieść ich siłą z drogi 😉

I jest to dla większości jadących ostatni punkt przystankowy na drodze do Moab, a tym czasem południe Utah ma więcej do zaoferowania.

MEXICAN HAT

Tymczasem ledwie 10 mil dalej na północ znajduje się miejscowość Mexican Hat. Właściwie miejscowość to powiedziane bardzo na wyrost, są tam głównie 3 hotele, kamping dla samochodów RV oraz stacja benzynowa.

Nazwa miejscowości znaczy dosłownie tyle co meksykański kapelusz. Gdy już ją miniecie i spojrzycie uważnie w prawo, stanie się jasne skąd taka nazwa się wzięła.

Prawda, że nazwa jest adekwatna do tego widoku? Można tam zjechać na boczną drogę i zrobić sobie zdjęcia.

GOOSENECK STATE PARK

Jadąc kolejne kilka mil na północ można, a nawet trzeba, zjechać w bok. Droga zaprowadzi nas do parku stanowego Gooseneck. Oczywiście jak to w Stanach, ma to ścisły związek z tym jaki widok ujrzymy dojeżdżając do końca.

Jeśli ktokolwiek miał okazję z bliska widzieć gęś to przyzna, że faktycznie płynąca dołem rzeka San Juan wyrzeźbiła w skałach wąwóz przypominający gęsią szyję.

Gooseneck to park stanowy, więc nie można tam wjechać pokazując Annual Pass. Opłata za wjazd jest symboliczna, kosztuje 5$,

Na miejscu można albo popatrzeć na ten twór natury z parkingu, albo wybrać się na spacer nad samą krawędź wąwozu. Choć przyznać trzeba, że w upale tam zazwyczaj panującym większość odwiedzających ogranicza się do zdjęć z góry.

MOKI DUGWAY

Po wyjechaniu z parku Gooseneck, nie wracajcie jeszcze na drogę do Moab. Jeśli tylko lubicie naprawdę fajne trasy samochodowe to koniecznie skręćcie w stronę pobliskiej wyżyny.

Możecie mieć parę wątpliwości dojeżdżając do stóp wypiętrzających się skał czy dalsza droga jest naprawdę bezpieczna.

Szczególne wrażenie robi ta wielka owalna skała nad drogą, jakby czekająca tylko na to by potoczyć się w dół zbocza jak tylko pojawimy się na dole.

Ale nie, skała nadal trwa na swoim miejscu, tak jak tysiące lat wcześniej. Za to dalsza trasa i widoki z niej sprawiają, że zapomina się o jakichkolwiek wiszących nad głową skałach.

Choć przyznać trzeba, że nie jest to trasa dla niedoświadczonych kierowców. Jedzie się pod górę stromą szutrową drogą, rolę barierek spełniają czasem usypane krawędzie z piasku. A czasem po prostu pobocze kończy się przepaścią.

Jak widać na zdjęciu, docierają tam nawet samochody kempingowe. A warto wjechać na samą górę, stosując się do znaków zajmuje to kilkanaście minut. Jednak biorąc pod uwagę widoki po drodze i postoje by zrobić zdjęcia, może to zająć znacznie więcej czasu.

Ale gdy już dotrzecie na górę…

Zobaczycie płaskowyż niemal z wysokości chmur, a nawet jeśli nie jest tak w rzeczywistości to tak właśnie będziecie się czuli.

Widok jest tak absolutnie wyjątkowy, że gdyby nie to, że trzeba jechać dalej to zostalibyście tam na wiele godzin podziwiając okolicę.

Niestety trzeba jechać dalej. Choć nie ma się co martwić, bo południe Utah skrywa w pobliżu jeszcze jedno miejsce. Jedno z absolutnie najfajniejszych miejsc na jakie można trafić w podróży. Zwłaszcza dla osób lubiących zwiedzać i fotografować bez tłumów.

A jakie to miejsce? Dowiecie się w kolejnym wpisie na blogu, już za kilka dni. Zapraszam 🙂