Właściwie nie ma miesiąca by ktoś tam nie zginął. Lipiec pod tym względem jest już rekordowy. Jak do tego doszło? Sam oceń czy w amerykańskich parkach narodowych jest bezpiecznie.
Jak przeżyć wizytę w amerykańskim parku narodowym?
Właściwie odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta. Zachować zdrowy rozsądek. Czytać znaki informacyjne. Nie robić w parku niczego, czego nie robiło nigdy wcześniej.
Dość popularne wśród Januszów blogosfery jest opisywanie jak to przyjechali do Grand Canyon w środku lata. Następnie bez żadnego przygotowania zeszli na dno kanionu, a potem równie łatwo wrócili na górę. Z opisów często wynika, że to był spacerek łatwiejszy niż po bułki do Biedry. Że można sobie pójść właściwie w kapciach i z kubkiem kawy.
Dzięki tego rodzaju opowieściom potem setki ludzi musi być wyprowadzane z kanionu bo nie są wstanie wyjść o własnych siłach. Niejednokrotnie taki rzekomo łatwy spacerek kończy się, z powodu przegrzania, w szpitalu. Czasem kończy się też śmiercią.
Zamiast czytać, często zmyślone relacje z wypraw różnych Januszy, znacznie lepiej sprawdzić na stronie parku czego nie należy robić i jakie rangerzy mają zalecenia dla turystów.
Aktualne ostrzeżenia dla turystów w Grand Canyon
Przykładowe ostrzeżenia jakie na dziś, 30 lipca, wydał National Weather Service z Flagstaff, dla południowej części Wielkiego Kanionu:
- jednodniowi wędrowcy nie powinni schodzić dalej niż na półtorej mili w głąb kanionu
- pomiędzy 10:00 a 16:00 odradza się jakąkolwiek aktywność fizyczną
- w tym czasie należy być albo poza kanionem albo przeznaczonych do tego miejscach odpoczynku na dnie kanionu
- wędrowcy powinni mieć nakrycia głowy z szerokim rondem, przewiewną odzież, słone przekąski, dużo wody oraz elektrolity
- spożywane posiłki powinny być podwójne żeby utrzymać energię.
Oczywiście są osoby, których kondycja i zdolności adaptacyjne pozwalają im zignorować takie ostrzeżenia. Ale każdy typowy turysta, który zignoruje te zalecenia, ryzykuje, że z kanionu nie wyjdzie o własnych siłach lub w ogóle. Zwłaszcza, że obecne rekordowe upały są największym zagrożeniem w ostatnim czasie, o czym będzie dalej.
A oto przykłady jak tego lata ginęli turyści w amerykańskich parkach.
Skok z klifu do Lake Powell
We czwartek 20 lipca nad Lake Powell odpoczywał 36-letni turysta z Cincinnati w Ohio. Postanowił skoczyć do wody z klifu nad jeziorem. Wysokość klifu w miejscu skoku wynosiła około 50 stóp (około 15 metrów).
Świadkowie skoku poinformowali rangerów, że skoczek nie wynurzył się z wody. Prowadzone tego dnia poszukiwania nic nie dały.
Zespół nurków znalazł ciało skoczka dopiero dzień później, na głębokości blisko 10 metrów pod wodą.
National Park Service przypomina, że skakanie do wody z wysokości powyżej 15 stóp (około 4,5 metra) jest zabronione.
Upadek w Grand Teton
Również we czwartek, 20 lipca, zaalarmowani zostali ratownicy w Grand Teton National Park. Tego dnia na skałę Owen Chimney wspinało się kilka osób. Jedna z nich, mieszkaniec miejscowości Kuna w Idaho odpadł ze skały podczas wspinaczki.
Upadek na skały z wysokości około 50 stóp (15 metrów) zakończył się śmiercią na miejscu.
Upadek w Dolinie Śmierci
We wtorek 19 lipca świadkowie zauważyli upadek 71-letniego turysty z Los Angeles. Miało to miejsce przy parkingu u wyjścia z Golden Canyon w Dolinie Śmierci. Co ciekawe, ten turysta udzielał wcześniej wywiadu przy Zabriskie Point, zaledwie niecałe 3 mile dalej.
Wezwane na miejsce służby medyczne podjęły próbę reanimacji, jednak stwierdzono śmierć turysty, spowodowaną ekstremalnymi temperaturami.
W czasie wędrówki 71-latka temperatura w Dolinie Śmierci wynosiła 121 stopni Fahrenheita w cieniu, co odpowiada blisko 50 stopniom Celsjusza. Mimo, że turysta był dobrze ubrany i zabezpieczony w płyny to jego organizm nie wytrzymał ekstremalnych temperatur.
Z powodu tychże wysokich temperatur służby medyczne nie mogły dotrzeć na miejsce śmigłowcem, ze względu na znaczenie obniżoną siłę nośną.
National Weather Service informuje, że udar cieplny pojawia się gdy temperatura ciała wzrasta powyżej 104 stopni Fahrenheita (40 stopni Celsjusza). W ciągu ostatniego miesiąca średnia temperatura powietrza, w cieniu, w Dolinie Śmierci wynosiła 110 stopni Fahrenheita (ponad 43 stopnie Celsjusza).
Zaledwie kilkanaście dni wcześniej, także w Dolinie Śmierci na poboczu drogi dostrzeżono samochód, w którym zostało znalezione ciało 65-latka z San Diego. Z oględzin wynikało, że mężczyzna zasłabł z przegrzania jadąc samochodem, nie miał włączonej klimatyzacji. Tego dnia temperatura w cieniu wynosiła 126 stopni Fahrenheita (ponad 52 stopnie Celsjusza). W samochodzie z wyłączoną klimatyzacją musiało być o wiele więcej.
Śmierć na szlaku
W poniedziałek 18 lipca wezwano służby ratunkowe do nagłego zasłabnięcia na Harding Icefield Trail, w Kenai Fjords National Park na Alasce. Reanimacji poddawany był 15-latek, który zasłabł na szlaku. Mimo szybkiego przybycia śmigłowca z profesjonalnymi ratownikami nastolatek zmarł.
Harding Icefield Trail na długości 6,5 kilometra wznosi się o ponad 900 metrów. Organizm nastoletniego turysty nie był przygotowany na taki wysiłek.
Dzień później, 19 lipca, na szlaku Mount Ida Trail w Rocky Mountain National Park został przez turystów znaleziony 51-latek z miejscowości Carencro w Luizjanie. Także w tym przypadku przybyłym na miejsce służbom medycznym nie udało się uratować turysty, który zmarł kilometr od początku szlaku.
Podobna sytuacja miała miejsce 2 lipca w Grand Canyon National Park. Po południu została przy szlaku w odległej części kanionu znaleziona 57-letnia nieprzytomna turystka. Ranger, który przybył z pomocą w nocy stwierdził jej zgon. Tego dnia temperatura na szlaku wzdłuż rzeki Kolorado sięgała 46 stopni Celsjusza w cieniu.
Utonięcie w Rocky Mountain
W niedzielę 2 lipca utonął turysta w West Creek Falls w Rocky Mountain National Park. Pochodzący z Rhode Island 25-latek upadł wchodząc do potoku, a wartki strumień wciągnął go pod wodę, skąd już nie wypłynął.
Władze parku przypominają, że górskie rzeki, strumienie i wodospady są bardzo zimne i bardzo szybkie o tej porze roku. Głębokość i prąd wszystkich dróg wodnych może być zwodniczo głęboki i szybki. Odwiedzającym park przypomina się, aby trzymali się z dala od brzegów strumieni, rzek i wodospadów. Skały i roślinność w pobliżu źródeł wody są często bardzo śliskie. Potężne prądy mogą szybko wciągnąć pod wodę.
Upadek w Rocky Mountain
Kilka dni później w Górach Skalistych miał miejsce kolejny wypadek. Wspinająca się bez żadnych zabezpieczeń turystka, pochodząca z Boulder w Kolorado, odpadła ze ściany Blitzen Ridge w Rocky Mountain National Park. Zmarła na miejscu po upadku z wysokości około 150 metrów.
Czy w amerykańskich parkach narodowych jest bezpiecznie?
Wszystkie te przypadki pochodzą tylko z jednego (rekordowego) miesiąca. To co je łączy to ignorowanie przez odwiedzających parki zasad bezpieczeństwa, o których parki informują na każdym niemal kroku.
Większość z tych ludzi zapewne by nadal żyła, gdyby posłuchała zaleceń i nie testowała możliwości swojego organizmu w ekstremalnych warunkach.
Turyści często zapominają też o tym, że wchodząc do parków jednocześnie wychodzą zupełnie poza cywilizację. Nie ma zasięgu telefonów, nie ma internetu. Idąc mniej popularnymi i wymagającymi szlakami możemy być zdani przez długi czas wyłącznie na siebie. Jeśli wydarzy się jakikolwiek wypadek, pomoc może nadejść po wielu godzinach a nie minutach.
Zatem czy w amerykańskich parkach narodowych jest bezpiecznie? Tak, pod warunkiem, że znasz zasady jakie tam panują i ich przestrzegasz.
Informacje o zagrożeniach na terenie parku i rady jak się w nim zachowywać znajdują się na stronie każdego z parków, w zakładce Alerts. Linki do wszystkich parków można znaleźć na stronie National Park Service.