Nazajutrz po przylocie na drugi koniec świata dobrze jest zaplanować dzień bez intensywnego zwiedzania. Spacer po Brooklyn Bridge Park przy dobrej pogodzie jest idealny na taki właśnie leniwy dzień.
BROOKLYN BRIDGE PARK
Ale oczywiście nie da się przyjechać do Nowego Jorku, zwłaszcza z osobami, które są tam po raz pierwszy i tak zupełnie nie widzieć Manhattanu. Choć dzięki temu, że znaleźliśmy fajny hotel panoramę najbardziej znanej dzielnicy miasta widzieliśmy z okien. Pisałem o nim wcześniej we wpisie – wyprawa do Nowego Jorku.
Dlatego na początek naszego zwiedzania zaplanowany został Brooklyn Bridge Park. Jest to miejsce niesamowite. Zwłaszcza patrząc na to co dzieje się w naszych miastach, gdzie na terenach poprzemysłowych powstają wyłącznie nowe bloki.
Tereny, na których znajduje się park były przez dziesięciolecia właśnie terenami przemysłowymi. Tutaj znajdowały się doki do których przypływały towary z całego świata. Także tutaj przypływali uchodźcy i emigranci. Okolica w XIX wieku była zamieszkiwana głównie przez Irlandczyków i Skandynawów. Później w tej okolicy osiedlali się także Arabowie, Hiszpanie, Włosi, Portorykańczycy…
Ale patrząc na stare zdjęcia to chyba nikt nie miał ochoty tutaj mieszkać jeśli nie musiał, mimo widoku z doków na Manhattan.
Na zdjęciu pochodzącym z 1931 roku, opublikowanym w New Yorkerze widać, że praktycznie każda przestrzeń doków była wykorzystana na magazyny. No i powiedzmy sobie szczerze, że w tamtych czasach mało kto myślał o turystycznych wypadach na Brooklyn czy odpoczynku na nabrzeżu.
Tereny przemysłowe i doki w tym miejscu przestały z biegiem czasu być potrzebne. Przemysł się wyprowadzał, statki przestawały przypływać, a magazyny pustoszały.
Ostatecznie na przełomie XX i XIX wieku podjęto decyzję o zamianie przemysłowych terenów na tereny rekreacyjne pod nazwą Brooklyn Bridge Park. 10 lat później plany zaczęły być realizowane, okolica z każdym rokiem wygląda coraz lepiej.
SPACER PO PARKU
Jeśli tylko macie czas to warto zaplanować sobie spacer po parku, odkrywanie jego pomysłowych zakamarków. A czego tu nie ma!
Nasz spacer rozpoczęliśmy od samego końca parku, od Pier 6, znajdującego się przy Atlantic Avenue.
Ten Pier to klasyczny park, niemal taki jaki znamy z polskich miast. Jest mnóstwo roślin, placów zabaw i terenów przeznaczonych do odpoczynku. Jest to bodaj najbardziej dla dzieci i mam przeznaczona część parku, jest tu spokojnie i dość cicho. Wiele kobiet z małymi dziećmi jest rozłożona na trawie.
Dla tych, którzy jeszcze nigdy nie byli w amerykańskich parkach – nie wolno w nich wyprowadzać psów. A co za tym idzie, jeśli macie ochotę położyć się na trawie to możecie zrobić to bez obaw, że przed chwilą zostawił coś tam po sobie jakiś zwierzak.
Kolejny Pier 5 to tak naprawdę ogromne boisko, ze sztuczną trawą. Tylko się zastanawiam ile razy trzeba na nim zagrać by przestać zwracać uwagę na panoramę miasta wokół. Chyba zwłaszcza bramkarz musi być odporny by nie odpłynąć myślami gdzieś po horyzont.
Przy okazji warto zwrócić uwagę na coś czego chyba próżno szukać jak dotąd w naszych miastach. Tak jak w każdym miejscu gdzie są ryby, są także wędkarze, zwykle zabierają ryby wiaderkach, albo jakiś foliach do domu.
W tym parku jest inaczej, wędkarze po złowieniu ryb mogą je od razu oczyścić. Przygotowano dla nich specjalne stanowiska, dzięki czemu zabierają do domów tylko czyste mięso.
Choć i to ostatnie nie musi być do końca zgodne z prawdą. Bo nie muszą tych ryb jeść dopiero w domu. Kawałek dalej jest marina, w której zacumowane są żaglówki i jachty wycieczkowe.
A na jej obrzeżach są specjalnie przygotowane miejsca, z paleniskami na których można urządzić sobie grilla. Oczywiście nie musi to być wyłącznie grillowana ryba.
Po drodze jest jeszcze mała plaża i jest to Pier 4, ale nie jest jakoś specjalnie wart zatrzymania się nad nim.
KAŻDY PIER JEST INNY
Kolejny Pier 3 to ponownie klasyczny park, a w nim nieco ciekawostek. Zorganizowany jest w taki sposób, że wokół dużej części centralnej zlokalizowano małe tematyczne enklawy.
Można tu znaleźć mały skwer pełen starych polerów – to na nich były kiedyś za pomocą lin cumowane statki dostarczające towary do doków.
Jest też między innymi swego rodzaju gabinet luster na świeżym powietrzu, możecie sobie w nim zrobić selfie. Bardzo wyjątkowe, bo na zdjęciu będziecie widoczni w wielu odbiciach.
Idąc dalej w stronę mostu brooklyńskiego mija się jeszcze Pier 2. To ponownie tereny przeznaczone na sport i jednocześnie najgłośniejsze miejsce w parku.
Znajduje się tam co najmniej kilkanaście boisk do wszystkiego co można sobie wyobrazić. Choć oczywiście skoro miejsce znajduje się w Stanach to najwięcej jest boisk do koszykówki.
Jeśli wierzyć regulaminowi przy wejściu na boiska może tam przebywać jednocześnie 800 osób. Niemal wszystkie to dzieci i nastolatki grające i emocjonujące się grą. Możecie sobie wyobrazić jaki przy tym jest hałas 🙂
BROOKLYN BRIDGE PARK – PIER 1
W końcu trasa spaceru doprowadziła nas do tego najczęściej odwiedzanego przez turystów nabrzeża. Dochodząc do niego od południa trafia się najpierw na jedno z najbardziej znanych fotograficznie miejsc na nabrzeżu, choć wiele osób nie wie o tym, że ono jest właśnie tutaj.
Setki wbitych w dno pali rozbijają fale zanim te dotrą do brzegu. To miejsce było szczególnie fajne po zmroku, jeszcze kilka lat temu – bo było tam ciemno.
Obecnie po rozbudowie parku o kolejne części w nocy oświetlenie za bardzo rozświetla okolicę i nie da się już zrobić takich zdjęć. To zdjęcie powyżej było robione bodaj w 2013 roku.
I wreszcie dotarliśmy do miejsca, z którego jest najbardziej zapierająca dech panorama Manhattanu, można ty stać lub siedzieć godzinami obserwując centrum. Stąd nie czuć i nie widać jak bardzo intensywne życie toczy się pomiędzy szklanymi wieżami na drugim brzegu.
Oczywiście poza samym spacerem można też po prostu posiedzieć w parku i poleniuchować. Wszystkie – czyste! – trawniki zapraszają by na nich się rozłożyć. W Stanach o ile nie ma jakiś specjalnych zakazów trawniki w parkach są otwarte dla ludzi. Wokoło jest też mnóstwo ławek, są kafejki, a nieco dalej sklepy.
Możecie tu spędzić nawet cały dzień odpoczywając po podróży przez Atlantyk. Choć możecie też wsiąść w autobus i pojechać w kolejne ciekawe miejsce. Ale o tym dokąd jedzie ten autobus napiszę już za kilka dni. Zapraszam.
PS.
Właściwie ten wpis miał być o czymś innym… ale Brooklyn Bridge Park jest tak fajny, że nie zmieściło się to co pierwotnie zaplanowałem :]
I przyznacie, że szkoda, że u nas nie myśli się w ten sposób o wspólnych przestrzeniach dla mieszkańców, prawda?
Więcej o aktywnościach i atrakcjach tego miejsca znajdziecie na stronie Brooklyn Bridge Park.
Piękne zdjęcia
Dziękuję bardzo. Staram się pokazać odwiedzone miejsca tak jak ja je widzę 🙂